patrzenie w dal

Perfekcyjna żona kojarzy się z kobietą, która siedzi w domu, zajmuje się dziećmi, gotuje, pierze, sprząta, prasuje, usługuje mężowi, który zmęczony wraca z pracy. Co więcej wygląda zawsze pięknie, jest inteligentna i nigdy nie narzeka. Nie marudzi, robi zakupy i jeszcze upiększa dom swoim niegasnącym uśmiechem. Zawsze uprzejma, z piękną figurą i bez cellulitu. A tak zapomniałabym, że jest jeszcze boginią w łóżku, zawsze ma ochotę na seks i nigdy nie odmawia swojemu mężczyźnie. Absolutnie żadnych nałogów. Nigdy nie jest zmęczona.
Dla niektórych mężczyzn to musi czasem rzucić wulgaryzmem i wypić z mężem piwo podczas meczu…

 


Padam na kolana i dziękuję Bogu, że nie jestem „perfekcyjną żoną”! Dlaczego?
Bo jestem kobietą, a być kobietą nie oznacza nic innego jak to, że:

  • Mam hormony, które dają mi w kość i całemu mojemu otoczeniu
  • Jestem gadatliwa i lubię komentować
  • Mam rozstępy i nie mam idealnej cery
  • Mam okres każdego miesiąca, czyli wojna w domu, mąż w okapach siedzi 😉
  • Miewam zmienne nastroje
  • Lubię się spotykać ze swoimi przyjaciółkami
  • Jestem indywiduum
  • Męczę się i potrzebuję pomocy z obowiązkami w domu
  • Zdarza mi się płakać bez powodu
  • Zaczynam kilka rzeczy na raz i nie zawsze je wszystkie kończę 😛
  • Czasami przypalę obiad albo nie zrobię go na czas
  • Zdarza mi się zrobić z krzesła szafę…

women

ALE bycie kobietą oznacza również to, że:

  • Jestem czuła i wrażliwa
  • Kocham całym sercem
  • Mój mąż znajdzie u mnie pocieszenie i wsparcie
  • Jestem dumna z mojego mężczyzn
  • Troszczę się i martwię o stan zdrowia mojej rodziny
  • Lubię się śmiać
  • Przejmuję się swoim wyglądem
  • Jestem delikatna
  • Lubię mieć posprzątane, ale nie odkładam rzeczy na miejsce
  • Lubię przytulanie i czułość
  • Chętnie się uczę
  • Reaguję na piękno świata

Znam jedną kobietę, o której niemalże można powiedzieć „perfekcyjna żona”. I taki obraz można zaobserwować u niej w domu. Jedzą wspólnie obiad, a mąż wyciąga rękę i nic nie mówiąc coś pokazuje. Ona wstaje od stołu i mu podaje to co chciał. Żadnego „Proszę”, „Dziękuję”. Obiad zjedzony, a on krytykuje to co ona ugotowała, podczas gdy innym domownikom bardzo smakowało. Kiedy do niego przychodzą koledzy żona zawsze musi być obecna i coś przygotować do jedzenia. Gdy ona chce kogoś zaprosić do siebie mąż znika i nawet się nie pojawi, żeby się przywitać. Jej przyjaciółki ograniczają się do siostry, kuzynki i sąsiadki z mieszkania obok. Całym jej światem były dzieci, dopóki nie dorosły i się nie wyprowadziły z domu. Teraz wydzwania każdego dnia, żeby choć od nich doświadczyć odrobinę czułości. Ta kobieta pomimo, że zawsze ma posprzątane w domu, każdego dnia inny i świeży obiad, towarzyszy mężowi i usługuje kiedy trzeba, jej mąż ma zawsze czyste i wyprasowane koszule, zatraciła siebie całkowicie. Siada ostatnia do jedzenia, zostawia sobie najgorsze kąski, niestety dość często chodzi w starym i brudnym ubraniu, nie pójdzie do fryzjera. Nie znam drugiej tak pokornej osoby i tak pogodnie znoszącej swój los. Jednak uważam to za bardzo niesprawiedliwe.Ona ma niesamowitą pamięć, a nigdy nie miała możliwości pójść na studia czy nauczyć się jakiegoś języka obcego. Wydaje się być radosna, potrafi się głośno śmiać, choć w oczach można dostrzec blask smutku i tęsknoty za czymś.
woman-in-chain
Jak coś potrzebuje prosi o pomoc syna lub córkę, nie współmałżonka, bo wie, że od niego tego nie otrzyma. Ma wielkie serce, ale nie walczy o siebie, swoje potrzeby czy uczucia. Ma szczęście, bo Bóg ją obdarzył niesamowitą siłą witalną i pomimo blisko 70 lat ma zawsze czysto w domu i dzielnie spełnia obowiązki gospodyni domowej. Nie pracowała zawodowo, zawsze zajmowała się tylko rodziną, domem, finansowo uzależniona od swojego mężczyzny. Na pytanie o to czy jest szczęśliwa odpowiada, że tak. Gdy z troską mówię jej, żeby odpoczęła mówi, że nie jest zmęczona. Cieszy się jak dziecko, gdy ją się doceni i gdy może komuś pomóc. Najlepiej się czuje, gdy jest potrzebna i może działać.


Szczerze ją podziwiam za taką postawę, ale cała moja osoba buntuje się przeciwko czemuś takiemu. Nie jestem feministką, ale również nie znoszę domowego niewolnictwa. Mam swoją dumę, która mnie przed tym chroni. Mam swoje potrzeby, które niespełnione przynoszą fatalny skutek w relacjach z moim mężem. Nie jestem robotem, żeby sprzątać każdego dnia. Jestem tylko człowiekiem, mam prawo do błędów, złego humoru, spadku odporności i braku sił. Mam prawo się zdenerwować, czasem krzyknąć i się rozpłakać. Mam prawo nie mieć ochoty na gotowanie czy współżycie małżeńskie. Przede wszystkim mam prawo oczekiwać normalnego traktowania i szacunku, a także pomocy. I nie wolno mi odbierać czułości i wyrazów miłości, które powinny być pokazywane każdego dnia.serce

Nauczyłam się żyć bez słyszenia co chwilę: „Kocham Cię”, ale nie wyobrażam sobie dnia bez gestów typu trzymanie za rękę, objęcie w pasie, przytulenie, pocałunek, znak krzyża na czole na dzień dobry i dobranoc. Nie może być tygodnia bez naszych małżeńskich rytuałów: filmu wspólnie obejrzanego, uroczystego śniadania w niedzielę czy wspólnego słuchania ulubionej muzyki.



Czy to oznacza, że jestem złą żoną? Trzeba by było o to zapytać mojego męża 😉 Wiem, że nie lubi bałaganu i nie raz o to była sprzeczka, ale się nauczył mi pomagać w sprzątaniu. Mój mąż ma wielki dar dbania o rzeczy i dom. Pięknie potrafi wyfroterować podłogę, chętnie zetrze kurze, umyje naczynia czy wyniesie śmieci. Mamy podzielone obowiązki, więc do mnie należy mysie łazienek i kuchni. Psem zajmujemy się wspólnie, jak również naszymi roślinkami. Wiadomo, że ja gotuję, ale lubię to i nie zajmuje mi to tyle czasu. I tutaj muszę podkreślić, że skoro ja gotuję to mąż zadbał, żebym miała w pełni wyposażoną kuchnie w odpowiednie sprzęty. Dzięki temu gotowanie zajmuje mi 1-1,5 godz., ale to gdy przyszaleję i zrobię ciasto. Normalnie nie przekracza to godziny i na dodatek obiady przygotowuję na dwa dni. I często słyszę od męża, że jestem dobrą żoną, bo go wspieram, okazuję miłość i szacunek, nie jest dla mnie problem, jak z kolegami pójdzie grać w tenisa (nawet gdyby poszedł z nimi na piwo też nie byłby to problem 😉 Również i ja spędzam czas z koleżankami. Potrafimy ze sobą rozmawiać, ale nie jesteśmy perfekcyjnym małżeństwem. Jesteśmy normalni i kochamy się nawzajem. A jak się odnoszę do posłuszeństwa mężowi? On już sam wie, że ze mną nie jest to takie łatwe. Jeśli wiem, że to co mi mówi, że powinnam zrobić jest dla mnie dobre i dla naszego małżeństwa to zrobię to chętnie, ale jeśli uznam, że mi się to nie podoba to na próżno ode mnie tego oczekiwać. Gdy mąż przypomina mi cytat z Pisma Świętego: „Żony bądźcie posłuszne mężowi…” to ja mu przypominam dalszą część słów św. Pawła: „Mężowie kochajcie swoje żony tak, jak Chrystus umiłował  Kościół…”
Czyż to nie oznacza nic innego, jak oddanie
życia za swoją żonę, jak Chrystus oddał życie za Kościół?


Myślę, że tam gdzie jest miłość, szacunek i zaufanie nie ma miejsca na niewolnictwo. W dzisiejszych czasach kobiety chcą mieć sposobność do samorealizacji, postępowania dojrzale, odpowiedzialnie i mieć możliwość decydowania same o sobie. Smuci mnie fakt, że tak wiele kobiet na świecie nie wie co to jest prawdziwa miłość.  Nie mają u swojego boku mężczyzny, który okazuje czułość i dba o swoją drugą połowę. Wiele żon służy tylko po to, żeby spełniać zachcianki seksualne mężów i rodzić dzieci, gotować i sprzątać, a same dla siebie nic nie mają. Dlatego nigdy nie byłabym wstanie zaakceptować kultury islamu czy hinduizmu, gdzie kobiety nie mają żadnych praw. Sam fakt, że miałabym się dzielić moim mężczyzną z inna kobietą (bo według prawa ona też jest jego żoną) sprawia, że umarłabym z braku poczucia bycia tą jedyną wybranka serca mojego mężczyzny. Nie wiem jak te kobiety radzą sobie z emocjami


Na koniec dodam tylko, że nie istnieją perfekcyjne żony, a tym mężczyznom, którzy tego oczekują od swoich kobiet powiem krótko: „Dajcie dobry przykład i najpierw wy bądźcie perfekcyjnymi mężami.” Dobra żona to kobieta szczęśliwa i spełniona, która może się rozwijać i spełniać swoje marzenia, która ma pewność bycia kochaną i szanowaną. Wtedy jest naturalnie radosna, chętnie dba o siebie i swój wygląd, a mąż doświadcza od niej łagodności, cierpliwości i pogody ducha. Jednak kolejność musi zostać zachowana. Najpierw są spełnione potrzeby kobiety, a szczególnie te emocjonalne, wówczas ona będzie promieniowała ciepłem i czułością wobec swojego mężczyzny. Chętnie zadba o dom i z radością posprząta mieszkanie. Mogę się mylić w moim myśleniu. Zachęcam Was do wyrażania swoich opinii lub podzielenia się jak wyglądają Wasze relacje damsko-męskie. Może panowie napiszą o swoich oczekiwaniach wobec kobiet, przyszłych małżonek, obecnych żon. Zachęcam mężatki, żeby napisały czy czujecie się perfekcyjnymi żonami albo jak się spełniacie w małżeństwie.

Życzę każdej i każdemu z Was pięknych relacji z ukochaną osobą 🙂

Leurien.