Trudną sztuką jest docenianie codzienności, gdy się nie dostrzega tych małych rzeczy, które przytrafiają nam się każdego dnia. Zdarzeń, spotkań, osiągnięć, zwycięstw, które niewielkie w rozmiarach przynoszą radość, szczęście i satysfakcję. Brakuje nam uważności i cierpliwości, a także celebrowania chwili obecnej. Gdzie jest to szczęście? Podczas szarego dnia widzisz częściej negatywne zdarzenia, które zasłaniają drobne sukcesy. Nie martw się! Nie tylko Ty tak masz…

Ostatnio odkryłam coś o czym dawno wiedziałam, ale praktyka tego przychodziła mi ciężko i trudno. Łatwiej było mi narzekać i wciąż oczekiwać więcej i więcej. Ciągle szukałam czegoś lepszego dla siebie. Jednocześnie surowa i wymagająca, a z drugiej strony tak łatwo odpuszczałam. Chciałam coś osiągnąć, być na szczycie, być podziwianą i szanowaną. Zazdrościłam innym, że im się udaje. Gdy byłam samotna krzywym okiem patrzyłam na pary. Gdy nie zaliczyłam egzaminu uciekałam od ludzi, którzy z radością wychodzili z sali egzaminacyjnej, bo nie chciałam słuchać ich pocieszeń, że następnym razem się uda.  Nie, nie odcinałam się od ludzi. To były momenty. Zawsze chętnie innym pomagam i niosę radość. To było coś innego…

Któregoś dnia mnie oświeciło. Taka wielka żarówka zapaliła się w głowie. Czy ja doceniam to co mam? Przecież jestem jedyna i niepowtarzalna w swoim rodzaju! Dlaczego nie cieszę się z tego co jest tu i teraz? Tak się złożyło, że pomogła mi w tym pewna piosenka, którą usłyszałam w sklepie:  „Cieszmy się z małych rzeczy, bo szczęście w nich zapisane jest…” Hmmm… Małe rzeczy… Od tego momentu zaczęłam szukać tego co pozytywne w moim życiu. Nie było to takie łatwe. Straszny nawyk marudzenia utrzymywał się jeszcze długo, bardzo długo… Minęło kilka lat za nim naprawdę nauczyłam się cieszyć z życia takim jakie jest i przyjmować to co dawało z wdzięcznością i radością.


Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Wiele lat temu moja przyjaciółka mówiła mi: „Maluj obrazy! Masz talent do tego, więc to rób.” Wtedy jej nie posłuchałam, minęły kolejne lata i dopiero sięgnęłam po pędzel. Jaka radość i satysfakcja z tworzenia! I tyle zmarnowanego czasu… Ten blog miał powstać w 2012 roku, ale moje negatywne nastawienie i brak wiary spowodowały, że musiałam do tego dojrzeć. Teraz jestem szczęśliwa, że realizuję marzenia. I cieszą mnie małe rzeczy: pierwszy komentarz na blogu, pierwsze 100 polubień na fb, a jak bardzo się ucieszyłam, gdy wśród nich pojawiło się pierwsze polubienie od osoby, z którą nie mam żadnych wspólnych znajomych! Istne szaleństwo! Nie obyło się bez pokus. Były myśli w stylu: ,,Tylko 100. Przecież mam ponad 450 znajomych. Dlaczego jeszcze nie odpowiedzieli na moje zaproszenie?” Na szczęście trwało to tylko chwilę. Potem siadłam i popatrzyłam na to z innej strony! Przecież działam dopiero od tygodnia! To są początki, powoli się rozwijam, uczę, krok po kroku.

Przecież pisanie daje mi tyle radości, wytchnienia i spełnienia. Czego jeszcze szukam tutaj?

Wtedy odpuściłam i szczerze ucieszyłam się z tych 100 polubień! Zrodziła się wdzięczność w sercu i nowe pomysły. Trzeba podziękować tym, co polubili moją stonkę, a nie marnować czas na marudzenie, że inni tego nie zrobili. Trzeba docenić ludzi, którzy są ze mną i dać czas tym, którzy jeszcze do mnie nie zajrzeli. „Nie od razu Kraków zbudowano”, jak mówi przysłowie.


compassion

Do czego dążę tym wpisem? Chcę się z Wami podzielić tym, że można zmienić sposób myślenia i być szczęśliwym. Chcę Wam pokazać, że warto naprawdę cieszyć się z małych rzeczy, spojrzeć na świat inaczej, uwierzyć w swoje możliwości. Przecież każdy z nas jest indywiduum niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju, każdy ma talenty i zdolności, dzięki którym może świat czynić lepszym! I to jest prawda! Wyszłam z mroku ku światłu, ale nie dążę jak głupia w stronę słońca, żeby mnie spaliło. Utrzymuję zdrowy dystans, który mi pomaga żyć spokojniej i radośniej.

Wiem, że zmiana życia i przede wszystkim tego jak się na nie patrzy wymaga dużego wysiłku, pracy nad sobą i samozaparcia. Nie należę do osób wytrwałych, raczej dość łatwo się poddaję i skoro mi się udało cieszyć się tym co mam to i Ty to potrafisz! Ludzie myśleli, że jestem silna i wytrzymała, bo zakładałam na siebie pancerz pozorów. Ukrywałam się pod nim, żeby nie być zranioną.
A kiedy nikt nie widziałam płakałam w poduszkę lub w ramionach przyjaciół. I gdzie ta siła? No gdzie? Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli to czytasz możesz czuć oburzenie i chcieć mnie zapytać:

„Jak mam się cieszyć z życia, skoro nie mam pracy, mam długi, chorą matkę, ojca alkoholika, wrednego szefa, który każdego dnia mi uprzykrza życie…”

I można tak wymieniać i wymieniać. Też przez to przechodziłam i wiem co czujesz. Bezsilność, bezradność, smutek, przygnębienie i trudno myśleć w takich sytuacjach pozytywnie. Zbiera się frustracja oraz żal. Nagromadzona złość nie pozwala racjonalnie myśleć i zamyka mózg na nowe rozwiązania. Bardzo pomaga uświadomienie sobie, że nie na wszystko masz wpływ. Mój ojciec ma cukrzycę, był w szpitalu. Martwiłam się o niego, modliłam i stresowałam. Ale czy mogłam cokolwiek zrobić, żeby temu zapobiec?
Kiedy byłam bezrobotna robiłam wszystko, żeby dostać pracę. Wysyłałam po 10 Cv dziennie, chodziłam na każdą rozmowę kwalifikacyjną, szukałam w Urzędzie Pracy, łapałam tymczasowe prace, cokolwiek… Jednak czy to moja wina, że na rynku pracy jest taka a nie inna sytuacja i pomimo wykształcenia i znajomości języków obcych nie ma dobrej pracy dla mnie? Czy to, że szef ma zły humor i się wyżywa akurat na mnie czy to moja sprawa się tym przejmować? Jedyne co mogę zrobić to spróbować go rozluźnić czy rozśmieszyć, żeby poprawić my humor, ale czy to pomoże…
Nie na wszystko mamy wpływ, a tak naprawdę wiele wydarzeń jest poza naszą władzą i zasięgiem, a niejednokrotnie przyjmujemy na siebie konsekwencje. Czy musimy to robić?

Kiedyś miałam poważny problem przyjmowania na siebie cudzych humorów. Niestety do tej pory moja wrażliwość nie pozwala mi całkowicie nad tym zapanować. Ale znam osoby, które to potrafią. Widziałam wielokrotnie, że po prostu brzydko mówiąc „olewali to”, że ktoś ma zły humor. Bardzo dobrze bronili się przed tym, żeby nie zepsuto im samopoczucia. Podziwiam takich ludzi. Jak sobie radzę w takich momentach? Buntuję się! Mówię sobie: „Nikt nie będzie mi psuł humoru, bo to jest niesprawiedliwie!” Niby dlaczego mam ponosić konsekwencje zrzędzenia np. jakiejś staruszki, która w autobusie nie oszczędza nikogo? Przecież to nielogiczne! To, że ktoś strzela piorunami na prawo i lewo to nie oznacza, że ja też muszę. Może i dostanę takim piorunem, ale czy mam oddawać tym samym…


To jak się cieszyć tymi małymi rzeczami? Pod koniec dnia poświęcam chwilę na wyciszenie i pomyślenie. Najczęściej robię wtedy artystyczne rzeczy. Ręce mam zajęte, a umysł wolny. I analizuję dzień, ale tylko i wyłącznie pod kątem co dziś udało mi się zrobić. Najczęściej, ale nie zawsze, mam kartkę z planem dnia, który ułożyłam dzień wcześniej. Zaznaczam co mi się udało. To czego nie zrealizowałam skreślam i przenoszę na następny dzień, ale tylko pod warunkiem, że jest to naprawdę ważne. Potem dopisuję co jeszcze zrobiłam. Często jest tak, że jakąś ważniejszą rzecz, która w międzyczasie wpadła, wyparła to co zaplanowałam. Jednak zrobiłam coś dobrego i nie zmarnowałam dnia. Od jakiegoś czasu chodzę strasznie zmęczona spać, ale jest to słuszne zmęczenie, bo gdy spojrzę na kartkę uśmiecham się do siebie i myślę sobie: „Super! Dziś zrobiłam naprawdę dużo!” I idę na spoczynek zadowolona z chęciami, żeby zmierzyć się z następnym dniem.

Na koniec trochę praktyki. Z czego można się cieszyć? Poniżej znajdziecie kilka sposobów, żeby być bardziej szczęśliwymi. Może warto tutaj coś dopisać. Jak zawsze w komentarzu macie pole do popisu.

  • Zrób dobry i zdrowy obiad
  • Pomóż staruszce, która ledwo może iść
  • Naucz swojego psa nowej komendy
  • Uśmiechnij się do smutnej osoby
  • Zadzwoń do teściowej i podziękuj jej za coś co zrobiła dla Ciebie
  • Spróbuj skończyć projekt na czas
  • Bądź skupiona/y na obowiązkach i nie zmarnuj czasu
  • Nie spóźnij się do pracy
  • Weź gorącą kąpiel
  • Powiedz sobie: „Kocham Cię”
  • Spotkaj się ze znajomymi
  • Zaproś kogoś na kawę
  • Podziękuj za to co masz
  • Ciesz się nowym dniem, bo przecież mogłeś/aś umrzeć przez noc…
  • Zadzwoń do mamy… 😉
  • Skacz i krzycz: „Kocham siebie! Jestem szczęściarzem! Życie jest piękne!”
  • Nie pozwól by ktoś Ci zepsuł samopoczucie i nie psuj go innym
  • Nie krytykuj!
  • Wesprzyj kogoś dobrym słowem
  • Wyznacz sobie mały cel i go zrealizuj np. jeśli jesteś nieśmiały/a spróbuj dziś odezwać się do obcej osoby. Niezależnie od skutku pokonałeś/aś siebie, więc jesteś zwycięzcą!
  • Sakrament chwili obecnej, czyli żyj chwilą, która jest teraz, skup się na niej i wykonaj powierzone zadanie. Nie ma sensu zamartwiać się o przyszłość. Co ma być i tak będzie.
  • Rozmawiaj z bliskimi, opowiadaj dowcipy, żartuj, mniej dystans do siebie.

żyj

Życzę Wam powodzenia w odkrywaniu tych małych rzeczy, z których można czerpać radość i satysfakcję. Życie jest piękne! Nie bój się i odkryj to!

Leurien.